Słona lekcja w Druskienikach

Inva­lid Dis­pla­y­ed Gallery

Nades­zły ferie tak dłu­go ocze­ki­wa­ne przez wszyst­ki­ch ucz­niów. Czas na odpoc­zy­nek po inten­syw­nej nie­mal dwu­mie­si­ęcz­nej pra­cy. Jak je spę­dzić, aby w pami­ę­ci zos­tało coś wię­cej niż kolej­na gra kom­pu­te­ro­wa czy jakiś film? Otóż wspól­no­ta Szkoły Pods­ta­wo­wej im. Cz. Miłos­za w Pakie­nie pos­ta­no­wiła wyjechać do Dru­skie­nik. Był to wyjazd, który połąc­zył trzy poko­le­n­ia, pojecha­li bowiem ucz­nio­wie, nauc­zy­cie­le, rodzi­ce i dziadkowie.

28 paździer­ni­ka – pięk­ny, nie­co rześ­ki, ale sło­necz­ny pora­nek. Przed ósmą w szko­le gwar i wiel­ki ruch. Wszys­cy z nie­cier­p­li­wością cze­ka­li, aż rus­zy­my w kierun­ku przy­jem­ny­ch niet­ra­dy­cyj­ny­ch zajęć. Wyb­ra­liśmy się na zaję­cie edu­ka­cyj­ne pod tytułem „Sło­na lek­c­ja”. W posia­dłości rzeźbi­ar­za Tau­ra­sa Čes­nu­le­vi­čiu­sa położo­nej w uroc­zym miejs­cu nad rze­ką Rat­nic­za spot­kała naszą gru­pę pięk­na pani, ubra­na nie­co niet­ra­dy­cyj­nie: dłu­ga suk­nia, białe ręka­wicz­ki, na szyi ory­gi­nal­na „sło­na” biżu­te­ria. Wpro­wa­dziła ona nas do królest­wa soli. Obejr­ze­liśmy wie­le cie­ka­wy­ch prac i duży­ch, i bar­dzo drob­niut­ki­ch wyko­na­ny­ch z tego mine­rału. Deko­ra­cje pra­cow­ni to – ory­gi­nal­ny komi­nek, biżu­te­ria, rzeźby – wyko­na­ne z soli. W cza­sie lek­cji każdy mógł wypróbo­wać rze­mio­sła rzeźbi­ar­za, dać polot fan­ta­zji i ule­pić dowol­ną sło­ną pamiąt­kę dla sie­bie, któ­rą po wypa­le­niu w pie­cu już jako dzieło sztu­ki można było zabrać do domu. Kolej­na lek­c­ja pole­gała na nie­co innym zaję­ciu. Z twar­dej bryły soli za pomo­cą odpo­wie­dni­ch nar­zę­dzi należało stwor­zyć rzeźbę, nadać jej odpo­wie­dni ksz­tałt i for­mę, nadać jej swój cha­rak­ter. Należy przyz­nać, że to zaję­cie wyci­snęło nie­mało potu na czołach u mło­dy­ch nie­doświadc­zo­ny­ch „rzeźbi­ar­zy”, ale każdy zos­tał zado­wo­lo­ny ze swo­i­ch dzieł. Na zakońc­ze­nie urzą­dzi­liśmy wys­ta­wę wła­sny­ch prac, z który­ch pan Tau­ras wybrał trzy naj­bar­dziej pomy­sło­we i ory­gi­nal­ne. Zwy­ci­ęz­ców cze­kała atrak­cyj­na nag­ro­da – można było kie­ro­wać wła­s­noręcz­nie wyko­na­nym przez rzeźbi­ar­za elekt­ro­mo­bi­lem. Mło­dzież była zach­wy­co­na. W pod­nio­słym nast­ro­ju i pełni satys­fak­cji z lek­cji pożeg­na­liśmy państ­wo Česnulevičiusów.

Kolej­nym eta­pem nasze­go wyjaz­du były atrak­cje w Par­ku wod­nym w Dru­skie­ni­kach. Mie­liśmy dwie godzi­ny przy­jem­nej zaba­wy w wodzie. Wszę­dzie nas było peł­no – i w sau­nie, i w wart­kiej rze­ce, w jacuz­zi i na krę­ty­ch zjeżdżal­niach. Czas minął niepostrzeżenie.

W dro­dze pow­ro­tnej skrę­ci­liśmy na leśną dro­gę, aby obejr­zeć ory­gi­nal­ną budow­lę – Merec­zańs­ką pira­mi­dę. Na dwor­ze już była sza­rów­ka i nag­le ujr­ze­liśmy na tle pięk­ne­go jesien­ne­go pej­zażu lśnią­cą szkla­ną kopułę, we wnętr­zu której wid­niała pira­mi­da. Oprócz tego całą gru­pę zafas­cy­no­wała zag­ro­da w wiej­skim sty­lu, wszyst­ko wyko­na­ne z drew­na, pięk­nie rzeźbio­ne. Kil­ka zdjęć na pamiąt­kę o dziw­nym miejs­cu i już auto­kar wiózł nas do domu.

Cies­zy­my się, że wspól­nie przeży­liśmy nie­ty­po­wy dzień. Każdy zabrał do rodzin­ne­go domu swo­je sło­ne upo­min­ki i nie­za­pom­nia­ne wrażenia.

Olga Woł­ko­wic­ka

Dodaj do zakładek Link.

Możliwość komentowania została wyłączona.